czwartek, 18 grudnia 2014

Poznajcie kota podobnego do Stalina!

Niedawno niewinny kotek wywołał prawdziwą burzę w internecie. Wszystkiemu winne są wąsy zwierzaka, które zdaniem wielu upodobniają go do jednego z najbardziej znanych dyktatorów w historii świata- Józefa Stalina.


Poznajcie kota o imieniu Meowseph Stalin, który zyskał wielką popularność dzięki swojej 23-letniej właścicielce, Anne Sofie.


Anne wywołała poruszenie, gdy na swoim świeżo założonym Instagramie umieściła zdjęcia swojego pupila. Jak do tej poru mały "Stalin" zgromadził ponad 8 tys. fanów, a nawet otrzymał własną linie ubrań. 



Sofie w wywiadzie powiedziała, że w założeniu konta na Instagramie ze swoim ulubieńcem za inspirowała ją strona promująca "koty podobne do Hitlera". 



Mimo tak kontrowersyjnego imienia dla swojego kota Annie podkreśla, że w ten sposób nigdy nie chciała nikogo urazić czy zranić. Wszystko ma polegać na zabawie i parodii oraz wywołaniu uśmiechu wśród innych miłośników kotów. 


"My [Sofie i jej chłopak] mieliśmy niejednokrotnie do czynienia z negatywnymi komentarzami pod naszym adresem od ludzi, którzy mówią, że jesteśmy straszni istotami nazywając tak kota i robiąc sobie z tego żarty" powiedziała właścicielka Stalina. Oczywiście, że nigdy nie mieliśmy na celu nikogo obrazić nazywając naszego kota Stalin. Nie jesteśmy również pierwszymi osobami nazywając zwierze imieniem znanego dyktatora. Chcieliśmy po prostu rozśmieszyć ludzi z Instagramu i Facebooka".


A Wam jak się podoba kociak? Widzicie podobieństwo? Czy rzeczywiście takiego typu "nowo moda" jest niezdrowym zjawiskiem świadczącym o zepsuciu naszych czasów? To pytanie pozwolimy sobie zachować dla Was :)
Źródło:http://www.dailymail.co.uk

czwartek, 11 grudnia 2014

Niewiarygodne! Zdjęcie, które dowodzi, że Adolf Hitler dożył 95 lat w Brazylii z kochanką!

Zdjęcie poniżej ma być dowodem na obalenie mitu, iż Adolf Hitler miał zginąć popełniając samobójstwo w jednym ze swoich tajnych bunkrów. Nowa teza głosi, że uciekł przed odpowiedzialnością za zgliszcza wojny do Brazylii, gdzie dożył sędziwego wieku, 95 lat umierając w 1984 roku.


Zły dyktator miał uciec z Berlina do Paragwaju, w Argentynie gdzie osiedlił się w miasteczku w stanie  Mato Grosso, w Brazylii. Wszystkie te szokujące informacje pochodzą od autorki książki o wodzu III Rzeszy,Simoni Renee Guerreiro Dias.
Hitler wszystkim swoim sąsiadom miał wmówić, że nazywa się Adolf Leipzig (Lipsk). Nazwisko jest nazwą miasta J.S. Bacha- ukochanego kompozytora Hitlera. W mieście znany był pod przezwiskiem "stary niemiec".
Powyższe zdjęcie zostało wykonana dwa lata przed śmiercią Hitlera. Widzimy na nim szczęśliwego zbrodniarza ze swoją czarnoskórą kochanką,Cutinga. Według Simoni ten związek miał być przykrywką dla zamaskowania jego rasistowskich poglądów.
Autorka kontrowersji twierdzi, że Hitlera rozpoznała niezidentyfikowana, stara, polska zakonnica w szpitalu Cuiaba, w którym miał przebywać jako pacjent.


  Simoni dostała zezwolenie na ekshumacje domniemanego zbrodniarza wojennego w celu porównania jego kodu genetycznego z jego krewnym żyjącym obecnie w Izraelu. Wkrótce okaże się czy podręczniki do historii będą musiały zostać sprostowane w sprawie śmierci przywódcy nazistów jakim był Adolf Hitler.


Źródło:http://www.dailymail.co.uk

Tajemnicze kratery na Syberii

W lipcu 2014 roku na Półwyspie Jamalskim syberyjscy naukowcy odkryli tajemniczą wyrwę w ziemi. Zagadkowy krater miał średnicę kilku dziesięciu metrów.



Po dokładnym zbadaniu okolicznego terenu udało znaleźć się kolejne dwie dziury. Jedną z nich zlokalizowano obok wioski Antipajuta. Jej średnica to, aż 15 metrów i podobnie jak pierwsze znalezisko wygląda jakby powstała w wyniku wewnętrznej eksplozji. Ziemia została wyrzucona na zewnątrz.


Okoliczni mieszkańcy potwierdzają tą teorię, twierdząc, że widzieli najpierw z daleka dym, a potem błysk jakby po eksplozji.
Ostatnia z dziur została odkryta nieopodal wioski Nosok w Kraju Krasnojarskim. Jest ona mniejsza od swojej poprzedniczki o około 4 metry jednak jej głębokość wynosi od 60 do 100 metrów, a kształtem przypomina idealnie wygłębiony stożek.


Na chwilę obecną eksperci z rosyjskiego Centrum Studiów Arktycznych badają pierwszy z lejów, w którym na samym dnie stwierdzili obecność zamarzniętego jeziora. Jednak opinia geologów i glacjologów względem okoliczności w jakich miały powstać kratery nie jest zgodna. Jeden z naukowców stwierdził: „nie wyglądają one na dzieło człowieka, lecz jednocześnie ciężko uwierzyć, że to dzieło przyrody”.
Wyjaśnienie tej zagadki jest bardzo ważne dla mieszkańców, gdyż nie wiadomo, gdzie i kiedy powstanie kolejny lej. Prawdziwą tragedią byłoby, gdyby miało to miejsce, w którejś z osad.
Źródło:http://www.express.co.uk

środa, 26 lutego 2014

Szokujące choroby i deformacje

Pisaliśmśmy kiedyś o najbardziej szokujących chorobach na świecie, dziś chcielibyśmy uzupełnić tą listę kilkoma nowymi przypadkami.

UWAGA!!!
Za nim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że artykuł zawiera zdjęcia, które mogą zszokować nie jednego czytelnika, zaleca się więc czytanie posta osobą, które ukończyły 18 lat!

1. Dziecko z nosem klauna


Connie Lloyd przyszła na świat zupełnie zdrowa jednak kilka dni po porodzie jej nosek stał się czerwony. Z czasem czerwony ślad na twarzy dziecka zaczynał się zaokrąglać, aż w końcu zaczął przypominać nos cyrkowego klauna. Przez 3 lata swojego życia Connie musiała się zmagać z okrutnymi docinkami z powodu wyglądu.


 Lekarze stwierdzili, że cierpi ona na naczyniaka złośliwego jednak żaden ze specjalistów nie chciał podjąć się niebezpiecznego zabiegu jego usunięcia. Przepisano dziecku jedynie leki nie gwarantując przy tym, że coś pomogą. Nos niestety nie tylko szpecił twarz Connie, ale także był ogromnym zagrożeniem dla jej życia. Każde zadrapanie na nim mogło spowodować jej śmierć. Rodzicie dziewczynki jednak się nie poddali co dnia szukając specjalisty, który mógł pomóc. Po 3 latach poszukiwań w końcu im się to udało. Po zabiegu mała Lloyd ma teraz na nosie mały ślad, a jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Z nieśmiałej dziewczynki stała się pełnym energii dzieckiem, nie wstydzącym się tego jak wygląda. 



2. Chłopiec żółw


Didier Montalvo pochodzący z Kolumbii urodził się z małą ciemną plamką na  plecach. Znajomi jego rodziców twierdzili, że wszystkiemu winne było zaćmienie Słońca! "Rzeczywiście patrzyłam na nie, będąc w ciąży, jednak z medycznego punktu widzenia taka hipoteza jest po prostu niemożliwa "- twierdzi matka chłopca. Plama Didiera z wiekiem powiększała się na jego plecach, aż w końcu przeistoczyła się w "skorupę".

 Po 6 latach pokryła ona całego jego plecy. " W naszej miejscowości wołali na mojego syna chłopiec-żółw – mówił ojciec Montalvo.  Ja nie mogłam mu pomóc, bo nie miałam pieniędzy na chirurga"- dodaje. Chorobą Didiera zainteresowała się telewizja. Dzięki mediom o chłopcu z Kolumbii usłyszał chirurg plastyczny z Londynu, Neil Bulstrode. Wraz ze swoim zespołem podjęli się operacji chłopca. Dziś bez ogromnego znamienia dziecko w końcu może żyć spokoju bez natrętnych spojrzeń i komentarzy gapiów. 


3. Guz oka wielkości piłki pingpongowej


Pochodząc z Chin Jia Wanyan cierpiała na siatkówczaka złośliwego, który jest wewnątrzgatunkowym nowotworem oka. Rodzice 3- latki z powodu ubóstwa nie mogli pomóc dziecku podejmując się kosztownej operacji. Z bólem w sercu mogli jedynie przyglądać się temu jak nowotwór rozrasta się na oku ich córki. Guz po osiągnięciu sporych rozmiarów zmiękczył chirurgów, którzy postanowili nieodpłatnie zoperować dziewczynkę. Cały zabieg trwał ponad 3 godziny, w czasie którego lekarze byli zmuszeni usunąć oko Jia i wstawić sztuczne.



 Obecnie dziecko przechodzi chemioterapię w celu usunięcia pozostałych komórek rakowych.


4. Dziecko z dwoma głowami 


Rebeca Martinez pochodząca z Dominikany urodziła się z dwoma głowami. Gdy skończyła 8 miesięcy poddano ją operacji usunięcia drugiej głowy.


Operacja trwała 13 godzin. Prowadził ją specjalistyczny, międzynarodowy zespół składający się z 18 lekarzy. Niestety Rebeca 12 godzin po zabiegu zmarła. Koszt operacji, którego cena wyniosła 100 tysięcy dolarów pokryły instytucje charytatywne. 


5. Chłopiec z rogami na czole


George Ashman urodził się z dużym czerwonym znamieniem na czole. Jego matka chcąc zaoszczędzić mu niepotrzebnych  komentarzy w przyszłości postanowiła poddać go operacji. 


Tak więc, gdy George skończył 4 latka przeszedł zabieg rozciągnięcia zdrowej skóry na czole, aby w swoim czasie zastąpiła znamię. W celu uzyskania rozciągniętej skóry lekarze wczepili dziecku dwie saszetki po przeciwległych stronach głowy. Woreczki były wypełnione płynami ustrojowymi dzięki czemu systematycznie się powiększały. Z czasem woreczki zaczęły przypominać rogi na czole. "Kiedy po raz pierwszy ujrzałam implanty na swoim miejscu, odebrało mi mowę" - powiedziała Karen, matka Georga. "Były znacznie większe niż się spodziewałam. Umieszczone po obu stronach jego maleńkiej główki, wyglądały jak rogi. Moje słodziutkie dziecię o twarzy aniołka przypominało diabła". Kobieta z ciężkim sercem wspomina miesiące podczas, których jej syn przypominał demona. Ludzie z całej okolicy śmiali się z chłopca. Na szczęście niedawno ten koszmar się skończył. Gdy implanty osiągnęły zamierzony rozmiar lekarze wycieli je, łącząc ze sobą nadwyżki skóry. Dziś po plamie i rogach pozostała ledwie widoczna blizna. 


6. Krowa ze znakiem krzyża na czole


Krowa o imieniu Mojżesz urodziła się na farmie mlecznej w Sterling, w stanie Connecticut. Nadano jej pseudonim "Święta krowa" z powodu białego znamienia przypominającego krzyż. 


7. Szczeniak z serduszkiem


Ten maluch rasy Chihuahua urodził się z dużym znamieniem przypominającym serduszko. Przyszedł na świat w kraju, który kocha takie rewelacje więc szybko zyskał sławę w internecie i w telewizji. Nadano mu uroczę imię "Heart-kun."

Sprzedała włosy, aby kupić rodzicom wymarzony dom


12- letnia Brazylijka, Natasha Moraes de Andrade dzięki swojej fryzurze wyglądała jak bajkowa Roszpunka. Bujne włosy nastolatki mierzące 1, 6 metra długości wpisały się do Księgi Rekordów Guinnessa jako te najdłuższe na świecie. 


Natasha pochodzi z biednej dzielnicy Rio De Janeiro, gdzie nie było fryzjera. Włosy myła raz na tydzień zużywając przy tym całą butelkę szamponu. Samo rozczesywanie zajmowało jej godzinę. Chcąc wesprzeć swoich  rodziców w kupnie domu postanowiła sprzedać włosy, które osiągnęły cenę 3,500 tysiąc funtów. "Chce by pieniądze pozwoliły mi na lepsze życie" mówiła nastolatka. 


Podczas ścinania włosów Natasha płakała jak dziecko, ale dzięki temu dziś ma nowy dom i może pozwolić sobie na naukę języka angielskiego i hiszpańskiego. 



Najważniejsze jednak, że już nie musi się martwić o swoje włosy, które przy takiej długości sprawiały jej wiele kłopotów.

niedziela, 23 lutego 2014

Scyzoryk pochodzący z Imperium Rzymskiego


Kieszonkowy nóż zwany potocznie scyzorykiem był płodem niemieckiej firmy Victorinox wyprodukowanym w 1884 roku w Szwajcarii. W owym czasie przeżywał swoją świetność kusząc takimi gadżetami jak, np. szkło powiększające. Jednak to nie Victorinox jest ojcem wynalazku. Najstarsze narzędzie scyzorykopodobne sięga zamierzchłych wieków Cesarstwa Rzymskiego. Konstrukcja rzymskiego noża kieszonkowego wykonana była ze srebra i składała się z najprostszych akcesoriów kuchennych jak łyżki, noże czy widelce. Dziś abstrakcyjne narzędzie było niegdyś podstawą wyposażenia każdego legionisty. 

wtorek, 18 lutego 2014

Nie jest lekarzem,a uratował 144 ludzi

Nie trzeba być lekarzem, aby komuś uratować życie. Potwierdza to Chen Si mieszkający w Chinach, który zapobiegł śmierci 144 osób.


Historia Chena zaczyna się na moście Nanjing Yangtze, który na świecie uchodzi za symbol inżynierskiej potęgi Chin, gdyż ma 160 metrów wysokości i 6 tys. metrów długości.


W Chinach niestety zyskał niechlubną sławę ponieważ upodobali go sobie w szczególności samobójcy. Zginęło na nim pond 1000 osób. W 2003 roku Chen Si postanowił przerwać krąg śmierci. W każdy weekend od rana do później nocy spacerował po Nanjing Yangtze
wypatrując ewentualnych desperatów. Po dłuższym czasie obserwacji potrafił rozpoznać z daleka potencjalnego samobójce, np. po sposobie chodzenia. Ratował ludzi przez rozmowę, a gdy rozmowa nie pomogła to wyciągał osoby będące już za barierką. Od 2003 roku uratował 144 osoby i w dalszym ciągu kontynuuje swoją misję.

sobota, 15 lutego 2014

Andy Warhol wysłał na Księżyc szkic penisa


W 1969 roku na Księżyc wysłano tzw. "Moon Museum" w ramach misji Apollo 12. Mowa tutaj o Księżycowym Muzeum, które stanowi ceramiczna płytka zawierająca rysunki 6 najlepszych artystów. W poczet twórców zalicza się: Roberta Rauschenberga, Davida Novrosa, Johna Chamberlaina, Claesa Oldenburga, Forresta Myersa i Andy Warhola.
Płytka ze skarbem została przyczepiona do nogi łazika księżycowego. Po zakończeniu misji została pozostawiona na planecie. Jeden z rysunków z "Moon Museum" wyróżnił się szczególnie na tle innych prac. Należy on do Andy Worhola, który pozostawił po sobie szkic penisa. Artysta tłumaczył się, że na Księżyc nie wysłał podobizny przyrodzenia męskiego, a jedynie swoje inicjały słynne z jego lat szkolnych czyli litera 'W' i odwrócone 'A'. Specjlnie je tak złączył, aby przypominały rakietę kosmiczną. Po mimo tłumaczeń autora i tak wiemy swoje ;-) .

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Bambusowe tortury

Tortury zazwyczaj kojarzą się ze straszliwymi narzędziami i wyrafinowanymi machinami. Łatwo ten ogląd obalić. Niewyobrażalne cierpienie zadawano także przy pomocy zwykłych pędów bambusa. Taką metodę męczarni zadawali japońscy żołnierze podczas II wojny światowej.


Torturowanie pędami bambusa było procesem wyjątkowo bolesnym i powolnym. Znęcanie się nad ofiarą polegało na zawieszeniu jej głową w dół nad młodymi bambusami. Ogólnie wiadomo, że okres wzrostu tej rośliny jest bardzo szybki, a jej pędy są bardzo ostre.


Katowanie ofiary rozpoczynało się w momencie, gdy bambus zaczął wbijać się w ciało. Koniec kaźni następował, gdy przebił się na drugą stronę.


W 2008 roku w telewizyjnym programie "Pogromcy Mitów" zbadano zjawisko kiełkującego bambusa. Okazało się, że roślina przebiła parę centymetrów balistycznej żelatyny ( zamiennika dla ciała ludzkiego) w ciągu 3 dni.

Poveglia - włoska wyspa strachu


Włoska wyspa Poveglia uważana jest za najstraszniejszą wyspę na świecie. Na jej teren mają zakaz wstępu nie tylko badacze i turyści, ale także sami Włosi. Nawet miejscowych rybaków przestrzega się przed jej brzegami. Ciemna i złowroga historia tej wyspy liczy wiele wieków. Poveglia jako najbardziej nawiedzone miejsce na świecie kojarzy się ze śmiercią i wielkim nieszczęściem. 


Ponura historia Poveglii zaczyna się już w czasach rzymskich. Wzniesiono ją, aby była miejscem kwarantanny i spoczynku dla ofiar dżumy. Niektórzy historycy uważają, że była również stacją kwarantanny dla ofiar zarazy, która nawiedziła Włochy w 1300 roku i wielu innych epidemii, które później miały miejsce.


Według statystyk na tej wyspie zginęło około 160 tysięcy chorych na dżumę. Niektórzy mówią, że połowa gleby Poveglii składa się z popiołu z tych nieszczęśliwych ludzi. Dokładna lokalizacja grobów nie jest znana, choć według lokalnych opowieści wynika, że są one w miejscu starych pól przeznaczonym niegdyś do uprawy roślin jadanych.


W wyniku ataku floty genueńskiej w 1379 roku, mieszkańcy Poveglii zostali przeniesieni na wyspę Giudecca. W 17 wieku zaoferowano oddanie wyspy potomkom jej pierwszych mieszkańców jednak ci odmówili.


Później przez setki lat wyspa pozostawała opuszczona, aby w 1776 roku stała się punktem kontrolnym Urzędu Zdrowia Publicznego w celu inspekcji statków podróżujących. Niestety, w 1793 roku podczas inspekcji jednego ze statków odkryto zalążki zarazy przez co Poveglia  po raz kolejny stała się centrum kwarantanny.


W czasie wojen napoleońskich Anglicy utworzyli tu  fort, z którego atakowali francuskich żołnierzy. Później rzekomo miejsce zostało przechwycone i spalone, a Napoleon Bonaparte wykorzystał wyspę do przechowywania broni.


Jak dotąd historia Poveglii nie jest różowa, a to jeszcze nie koniec. W 1922 roku została otwarta na niej instytucja szpitala psychicznego. Sale dla chorych urządzono w starych, opuszczonych budynkach. Jak z historii wiadomo szpitale psychiatryczne w tamtych czasach nie należały do przyjemnych miejsc ze względu na brak odpowiednich przepisów, w połączeniu z niektórymi nieludzkimi metodami terapii.


Według lokalnych opowieści Poveglia słynęła ze szczególnie brutalnego lekarza. Torturował on swoich pacjentów, wykonując na nich operacje z narzędzi takich jak młotki i dłuta. Trwało to przez wiele lat, aż pewnego dnia rzucił się z wysokiej dzwonnicy. Spekuluje sie, że albo oszalał, albo wypchnięto go celowo.


Szpital został zamknięty w 1968 roku, od tamtej pory  budynki na wyspie powoli się rozpadają.


Odwiedziny Poveglii  nie są oficjalnie dozwolone jednak niektórzy badacze wkradają się na wyspę. Do największych wyzwań należy wynajęcie łodzi, która miałaby tam popłynąć.


Jak można się spodziewać, biorąc pod uwagę makabryczną przeszłość tego miejsca, Poveglia stała się ulubionym miejscem łowców duchów i osób zainteresowanych w zjawiskami paranormalnymi. 



Nietrzeba wierzyć w opowieści o duchach, aby nabawić się gesiej skórki zwierdzając to miejsce, gdyż ciała zmarłych tu ludzi są bez wątpienia częścią fundamentów Poveglii.