środa, 27 listopada 2013

Żywe trupy, Aghori. Jedzą ludzkie zwłoki i mieszkają na cmentarzu


Żywią się zwłokami, mieszkają na cmentarzach, a w ciała wcierają prochy zmarłych. Są brudni i nie mają żadnych zasad moralnych. Nie istnieje dla nich coś takiego jak dobro czy zło. Są mroczni i budzą lęk, nazywają się- Aghori.


Aghori jest wyjętą niczym z horroru społecznością, sektą pochodzącą z Indii.
Cała ich egzystencja i sposób bytowania na ziemi pochodzi z wiary w hinduistycznego boga Śiwa. Dla niego żyją w brudzie i wyzbywają się każdego pierwiastka człowieczeństwa spożywając ciała zmarłych. Dzięki temu mają zyskać nadprzyrodzoną moc, stać się żywymi trupami.


Nie wiedzą co to jest lęk czy obrzydzenie. Nie dzielą świata na dobro i zło, gdyż ich bogowie będąc istotami doskonałymi tworzą tylko doskonałe dzieła. Dlatego nawet martwe ludzkie zwłoki są dla nich idealne. Swoje posiłki wyławiają z świętej rzeki Gangesu bądź pozyskują z pól kremacyjnych.


Sekta wykorzystuje ciała nieboszczyków w całości. Po zjedzeniu mięsa oczyszczają ludzkie kości i robią z nich biżuterię oraz naczynia. Z czaszek piją alkohol, mocz oraz odchody swoich braci.


Wzorując się na swoim bogu Śiwie chodzą nago bądź przywdziewają całuny ze zwłok.


 Kultywowanie śmierci i wszystkiego z czym ona się wiąże jest dla nich świętością dlatego często medytują nad trupami. Ich sposób bycia jest tak odrażający, że nie tyle budzi lęk w oczach innych społeczności co obrzydzenie. Samo ich motto głoszące, że świat jest jednym wielkim polem kremacji odstrasza od nich ludzi.



Wyjątkowość polskiego salutowania

Wojskowe oddawanie honorów w Polsce jest nieco odmienne niż w innych krajach. Zagraniczni żołnierze pozdrawiają się otwartą dłonią. 

Nasi rodacy salutują zaś się przy pomocy dwóch palców. 

 Z takiej odmienność narodził się szereg nieporozumień i anegdot dotyczących szczególnie okresów wojennych.  

II wojna światowa była tego świetnym przykładem. Alianci widząc Polaków salutujących w taki sposób myśleli, że ci są pijani bądź impertynenccy lekceważąc ich rangi. Incydenty tego rodzaju były tak liczne, że wydano specjalny rozkaz nakazujący salutowanie otwartą dłonią aliantą. Trudno wyjaśnić genezę powstania tego zywczaju. Najpopularniejsza teza głosi, że polskie pozdrowienie dwoma palcami narodziło się podczas powstania kościuszkowskiego. Wtedy bowiem służby mundurowe chcąc upamiętnić odwagę żołnierza, który stracił 3 palce wprowadziły taki rodzaj oddawania honorów.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Kawasaki Matsuri- Święto Stalowego Penisa

Każdego roku na początku kwietnia w Kawasaki, w Japonii odbywa się bardzo osobliwe święto- Kawasaki Matsuri.


Kawasaki Matsuri w dosłownym tłumaczeniu oznacza Święto Stalowego Penisa. Specyficzny obrzęd zapoczątkowała legenda o kobiecie mieszkającej niegdyś w Kawasaki. Cierpiała ona na dosyć nietypową dolegliwość, nie mogła współżyć z mężczyznami, gdyż jej waginę zamieszkiwał potwór z ostrymi jak brzytwa zębami. Każdy amant, który zdecydował się na stosunek z ową niewiastą tracił przyrodzenie, które było odgryzane przez kreaturę. Zdesperowana dziewczyna postanowiła zakończyć swoje cierpienia udając się do kowala z prośbą wykonania metalowego członka. Na nim potwór połamał swoje zębiska po czym opuścił ciało ofiary. Ku upamiętnieniu tego wydarzenia zbudowano świątynie, w której od XVII wieku obchodzi się ceremoniał Kawasaki Matsuri.


Święto Stalowego Penisa dziś kojarzone jest z festiwalem płodności jednak podczas jego początków głównie było celebrowane przez prostytutki. W ten sposób chciał się ustrzec chorób przenoszonych drogą płciową.


Kawasaki Matsuri obecnie co roku towarzyszy procesja, która nosi gigantycznego różowego penisa. Motyw męskiego przyrodzenia jest wszechobecny można spotkać go nawet w produktach spożywczych takich jak lody czy ciasta.

niedziela, 24 listopada 2013

Chrzest skaczącego diabła nad dziećmi

W Hiszpanii w wiosce Castrillo de Murca co roku w okresie Bożego Ciała praktykuje się dosyć kontrowersyjny zwyczaj. Dorosły mężczyzna skacze nad niemowlętami.


Chodź brzmi to niewiarygodnie to tradycję tą kultywuje się od 1620 r. Dokładnie nie wiadomo skąd wział się zamysł na taki ceremoniał. Jednak ma on znacznie głębszy sens niż na to wygląda.


Mężczyźni skaczący nad niemowlakami przebierani są za diabła (colacho). Skacząc nad nimi oczyszczają je z grzechu pierworodnego.


Tradycja zupełnie odbiega od zwykłego chrztu Kościelnego. Stoi to w opozycji z praktyką katolicką, Watykan nalega na hiszpański kościół, aby ten zmodernizował swój obrządek.







Poznaj tajemnicę jedynego na Ziemi nieśmiertelnego gatunku

Nieśmiertelność i wieczna młodość od wieków są najbardziej pożądanymi przez ludzkość atrybutami. Dziś dzięki nauce możemy odkryć rąbek tajemnicy długowieczności, a to za sprawą małego zwierzęcia, Turritopsis nutricula.


Turritopsis nutricula jest stułbiopławem, którego średnica wynosi jedyne 4- 5 mm. Badacze uważają go za jedyne na świecie zwierzę, które jest nieśmiertelne. Wszystkie inne stułbiopławy umierają. 



Turritopsis nutricula opanowało do perfekcji sztukę oszukiwania śmierci. Cały sekret tkwi w jego cyklu rozwoju. Do momentu przekształcenia się w dorosłą meduzę proces dojrzewania jest identyczny jak u innych przedstawicieli stułbiopławów. Jednak, gdy stworzenie staje się hydromeduzą oszukuje śmierć odmładzając się. Powraca do stanu niedojrzałości płciowej- hydropolipa.  Robi to za sprawą pewnego przeprogramowania komórek macierzystych



Zmiana tych cykli z meduzy do hydropolipa może odbywać się w nieskończoność dzięki czemu  będzie istnieć wiecznie.


Japończycy nadal poszukują tajemniczego Ningena


Już kilku krotnie pisaliśmy o humanoidalnych potworach widywanych często przez japońskich rybaków. Tajemnicze stwory morskie zwane jako Ningen najczęściej spotyka się w lodowatych wodach w okolicy Antarktydy.


Z opisów ludzi, którzy je widzieli wynika, że ich ciała mają od 20 do 30 metrów długości, są koloru białego, a kształtem przypominają nas, tylko zamiast rąk i nóg mają płetwy.


Pierwsze wzmianki o tych humanoidalnych istotach pojawiły się w Japonii w latach 90 ubiegłego wieku i szybko przekroczyły granice kraju. Nawet zdjęcie z Google Earth z 2007 roku przestawia coś co przypomina stwora Ningen.

Istnieje naprawdę wiele teorii mówiących o tych morskich potworach. Żyją ponoć w morskich głębinach i tworzą społeczności. Dla sceptyków są to zaś wieloryby przemienione na kształt Ningena przez wyobraźnię ludzką. Jedno jest pewne głębiny morskie są bardziej nam obce niż kosmos i z góry założenie, że coś nie istnieje już nie może być tak pewne.


sobota, 23 listopada 2013

22 lutego 2014 roku nastąpi koniec świata według Wikingów


Pojawiła się nowa teoria dotycząca końca świata. Tym razem datę apokalipsy rzekomo wyznaczyli wikingowie! Według nich zagłada powinna przypaść na 22 lutego 2014 r. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że na rynku jest przesyt informacji dotyczących końca świata jednak potraktujcie to jako miłą ciekawostkę ;-)

Skandynawscy wojownicy nadali temu zdarzeniu specjalną nazwę- Ragnarok, oznaczające "zmierzch bogów". Wydarzenie to będzie poprzedzone "zimą wszystkich zim", a przypomnijmy, że nasi meteorologowie zapowiadają zimę stulecia. Jednak nie ma się czego obawiać, gdyż nie jest spełniony jeden warunek. "Zima wszystkich zim" powinna nastąpić po okresie trzech zim bez lata, a nasze wakacje tego roku były bardzo upalne ;-) Ragnarok według skandynawskich podań będzie cechował się zanikiem moralności i jakiejkolwiek empatii. Wszyscy staną ze sobą do walki co spowoduje rychły upadek cywilizacji.


Nowinkę o nowym końcu świata wysnuli badacze nordyckiej mitologii twierdząc, że czas "zmierzchu bogów" ma wystarczająco dużo przesłanek, aby ogłosić jego początek. Krytycy tej teorii zarzucają ekspertom komercjalizm twierdząc, że kierują się oni potrzebą nagłośnienia zbliżającego się festiwalu kultury wikingów, który przypada na koniec święta Jolablot.

Z francuskiego nieba spadły tajemnicze włókna!

11 listopada 2013 r.  w okolicy Drome i Ardeche we Francji z nieba spadły tajemnicze włókna nieznanego pochodzenia.


Lokalni mieszkańcy jak oraz władze są zaskoczeni całym zajściem nie mogąc wyjaśnić jego przyczyny. Badacze sugerują, że opadłe na ziemie nici są produktem ubocznym emisji pochodzącej z samolotów. Natomiast eksperci ufologi przekonują, że fenomen ten jest produktem ubocznym, pochodzącym od nieznanych obiektów latających.


Zagraniczne media tajemnicze nici nazywają "anielskimi włosami". Rzeczywiście w tych włóknach jest coś niezwykłego. Niestety miejscowe władze okolic, w których doszło do incydentu chcą zapomnieć o nim jak najprędzej. Po mimo tego, że nie znają wyjaśnienia zagadki to stwierdzają, że więcej nie wysyłają próbek do analiz, gdyż dla nich sprawa jest zamknięta.

UFO w kształcie anioła zlokalizowane w pobliżu Słońca

5 listopada 2013 r. udało wykryć się dziwną anomalię w pobliżu Słońca. Zdjęcia tajemniczego zjawiska pochodzą od satelity Stereo-B, która wykonała je przy pomocy przyrządu Secchi 1 i detektora COR2.


Niektórzy w tych obrazach widzą kształt istoty niebiańskiej nazywając to zjawisko UFO w kształcie anioła. Ogromna anomalia rzeczywiście ma nietypowy kształt jednak dla nas na pewno nie jest to anioł, a dla Was?


NASA jak to bywa nie komentuje takiego typu odkryć nazywając je "artefaktami obrazu". Za to spora rzesza fanów teorii o portalu kosmicznym na Słońcu stawia sobie takie wydarzenia za niepodważalny dowód.

Przez rok sypiała ze zwłokami własnego męża!


Kilka dni temu świat obiegła skandaliczna wiadomość, w Belgii aresztowano kobietę, która sypiała ze zwłokami własnego męża! Być może zbyt dosłownie potraktowała obietnicę miłości do grobowej deski. Nie zmienia to faktu, że nie zgłosiła zgonu swojego partnera i zmumifikowała jego ciało. Zwłoki 79- letniego mężczyzny o imieniu Marcel znalezione zostały w  jendym z brukselskich mieszkań. Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynikło, że denat zmarł z powodu ataku astmy w listopadzie 2012 r. 69- latka sypiała ze szczątkami męża w ich wspólnym łożu małżeńskim. Nie zrażał jej nawet silny odór rozkładu zwłok. Sąsiedzi od dłuższego czasu czuli dziwny swąd, ale nikt z nich nie zdecydował się zainterweniować.
Przez przypadek sprawa wyszł na jaw. Mieszkanie, które zajmowała staruszka nie było opłacane od roku w konsekwencji czego zarządzono eksmisję. W trakcie jej realizacji doszło do  tego szokującego odkrycia. Ciało zmumifikowanego mężczyzny przewieziono do kostnicy, a kobietę aresztowano. Jeden z policjantów biorących udział w akcji twierdzi, że nie jest to pierwszy taki przypadek w jego karierze,a aż trzeci. Takich spraw jest coraz więcej. Parę lat temu w Kenii ujęto niemieckiego turystę sypiającego ze zwłokami żony.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Dzieci wychowane przez dzikie zwierzęta

Istnieje wiele legend i podań snujących opowieści o dzieciach przygarniętych i wychowanych przez dzikie zwierzęta. Najlepiej znaną taką opowieścią są dzieje Romulusa i Remusa i ich opiekunki wilczycy. Jednak oprócz bajek istnieją także autentyczne historie. W 1920 r. w Indich najgłośniejszą sprawą było odnalezienie dwóch małych dziewczynk, które wychowały się w stadzie wilków. Mieszkańcy wioski Midnapore nieopodal, której znaleziono dzieci od dawna opowiadali o dwóch zjawach błąkających się po okolicy. Wielebny Joseph Singh chcąc uspokoić wieśniaków postanowił udowodnić im, że są to tylko plotki i wymysły. Pewnego wieczoru zaczaił się w lesie chcąc zbadać sprawę. Po pewnym czasie ujrzał dwa wilki ze szczeniętami, a za nimi dwie tajemnicze postacie. Nie wierząc w opowieści mieszkańców postanowił przyjrzeć się im bliżej. Ku zdziwieniu te dwie postaci nie były złymi duchami czy potworami, a dwiema małymi dziewczynkami. Dzieci były chowane przez wilki jak ich pozostałe potomstwo, tworzyli razem jedną watahę. Dzieciaki były w wieku 7 lat i 1,5 roku. Gdy rozwiązano zagadkę tajemniczych zjaw postanowiono je schwytać i uczłowieczyć. Było to bardzo trudne zadanie, gdyż dziewczynki tylko wyły, były agresywne i chodziły na czworakach. Młodszą nazwano Amala, a starszą Kamala.


Niestety cały proces kształtujący nową osobowość dzieci spełzł na niczym. Były one dzikimi zwierzętami, nie ludźmi. Nie umiały i nie chciały przystosować się do nowych warunków. "Niewola" skończyła się dla nich bardzo tragicznie. Amala zmarła po roku. Nie przyswoiła żadnej z nauk. Kamala zaś dożyła 16 lat. Nauczyła się ok. 30 słów, chodzenia i jedzenia ludzkich posiłków. Okazała nawet ludzkie emocje, uroniła łzę po śmierci swojej siostry.


Innym przypadkiem dzikiego wychowania było doniesienie także pochodzące z Indii. Chłopiec zwany Shamdeo, Ramu lub Baloo został wychowany przez niedźwiedzice w jamie w stanie Uttar Pradesh. W 1972 r. podczas polowania jeden z myśliwych ujrzał nagie dziecko bawiące się z wilczkiem przed jaskinią niedźwiedzią.


Nie myśląc za wiele schwytał je i dostarczył do zakonnic z Prem Divas, które się nim zaopiekowały. Nadano mu tam imię Pascal. Zmarł w wieku 17 lat z powodu skrętu kiszek.
Kolejny ciekawy przypadek także wydarzył się w Indiach. Na początku XX wieku do sądu w centralnej prowincji Indii przyprowadzono bardzo agresywnego mężczyznę, jego zachowanie i złość były tak dzikie, że sędzia postanowił go wysłuchać. Opowiedział on swoją historię. Przez prawie całe swoje dzieciństwo wychowywał się z dwoma tygrysiątkami i z tygrysicą, która była dl niego jak matka. Ich rodzinny spokój zakłóciło przybycie ludzi. Schwytali go i zabrali do swojej wioski, gdzie zaopiekował się nim jej przywódca. Jego matka nie zapomniała o nim przychodziła ciągle pod chatę, w której go trzymano, aż pewnego dnia zestrzelili ją. Mijały lata, a on stawał się coraz bardziej podobny do tych, którzy w bestialski sposób go porwali. Nigdy nie bał się dzikich zwierząt, a w szczególności tygrysów. Był bardzo wybuchowy i zżyty z bestiami z dżungli. Budziło to strach wśród ludzi, którzy nie wiedząc co z nim zrobić oddali go przed oblicze sądu.
Opisane historie obrazują jak bardzo są do nas podobne zwierzęta. Nawet te najniebezpieczniejsze są w stanie okazywać miłość i zaopiekować się kimś różnym od nich. Nie oczekują w zamian niczego co czyni je lepszymi od większości ludzi.

Pamięć narządów- pamięć komórek

Serce człowiecze od dawien dawna pojmowane jest w dwojaki sposób. Niektórzy postrzegają je przez pryzmat medycyny jako narząd inni zaś widzą w nim sferę duchową, w której znajduje się siedlisko duszy, nośnik osobowości. Oba te poglądy jak się okazuje są bardzo trafne, nawet ze sobą się łączą. Dowodzi tego transplantacja! Przeszczepia ona nie tylko organ, ale bardzo często wspomnienia, emocje czy przyzwyczajenia dawcy. Brzmi niewiarygodnie, ale nawet nauka nie odrzuca, a wręcz potwierdza ową teorię.


Historia z 1988- 1989 r. państwa L. z Krakowa może być tego dowodem. Pan L. był bardzo ciężko chory na serce po wielu różnych operacjach nieprzynoszących rezultatów lekarze postanowili wykonać przeszczep narządu. Miał dokonać tego słynny krakowski kardiochirurg, dr Dziadkowiak. Jednak za nim do tego doszło pacjent chciał dowiedzieć się czegoś więcej o zabiegu. W tym celu skontaktował się z rodzinami dwóch kuracjuszy, którzy wcześniej przeszli przeszczep serca. Tego czego się dowiedział przeszło jego oczekiwania. Okazało się, że w obu przypadkach po zabiegu zmieniły się nieco osobowości pacjentów. Stali się jakby innymi ludzi. Taka zmiana oczywiście odbiła się na ich życiu rodzinnym. W jednym z tych przypadków kochający mąż i ojciec przestał interesować się swoją familią. Zawisła nad nimi groźba rozwodu. W drugim przypadku, młody człowiek nie mający nigdy skłonności do jakichkolwiek używek popadł w alkoholizm i opuścił swoich bliskich nie informując ich o tym. Po tych opowieściach mężczyzna postanowił kategorycznie nie poddać się operacji. Wolał umrzeć z własną osobowością niż zmienić się w kogoś innego. Inne ciekawe przypadki zostały opisane w  tygodniku "Angora" (nr 51 z dn. 19.XII.99)  przez p. Ilonę Kowalewską, pt. "Cudze serce w piersi". P. Ilona zapoznawszy się dokładnie z tematem odkryła i przytoczyła szereg informacji dotyczących takich historii jak powyżej. Cytując jej wypowiedź: "Jak wytłumaczyć zmiany zachodzące w osobowości człowieka po przeprowadzonej operacji przeszczepu serca? Czy za nasz charakter jest odpowiedzialny wyłącznie mózg? Najnowsze badania zdają się wskazywać, że serce odgrywa w naszym organizmie znacznie większą rolę, niż dotychczas przypuszczaliśmy."
W dalszej części swojej wypowiedzi przytacza dwa przykłady:
- "Ośmioletniej dziewczynce przeszczepiono serce zamordowanej dziesięciolatki. Wkrótce matka musiała szukać dla niej pomocy u psychologa. Dziecko bało się ciemności, krzyczało przez sen. Dziewczynce śniły się sceny mordowania dawczyni serca. Obrazy były tak realistyczne, że potrafiła opisać nawet twarz mordercy. Matka i psycholog zawiadomili policję. Sporządzono portret pamięciowy zabójcy. Wkrótce go ujęto."
- "Jim potrzebował nowych płuc. Takiego przeszczepu dokonuje się razem z sercem. Kto był dawcą? Jim nic o nim nie wiedział. Wkrótce po operacji wpadł w głęboką depresję. Nigdy dotąd nie miał problemów psychicznych, dlatego czuł się zdezorientowany. By wyjaśnić sprawę, dokonujący przeszczepu dr. Pearsall odszukał rodzinę dawcy. Dawczynią okazała się mieszkanka Nowego Jorku, która na skutek ciężkiej depresji odebrała sobie życie."


Wspomniany dr Paul Pearsall jest znanym psychologiem, neurologiem oraz immunologiem. Od wielu lat pracuje nad zmianami osobowości spowodowanymi po przeszczepie serca. Rozmawiał z 73 pacjentami poddanymi takiemu zabieg i z 67 poddanymi przeszczepowi innych organów. Przeprowadził także rozmowy z ich rodzinami. Wyniki jego badań były zaskakujące. 20 pacjentów z 140 przyznało, że po transplantacji serca poczuło obcą cząstke w sobie. Dr Pearsall tłumaczy taki stan rzeczy tym, że przeszczepione organy przenioszą do biorcy niektóre cechy dawcy. W tym bardzo często emocje, wrażenia czy indywidualne upodobania.
Badania o takiej tematyce są licznie prowadzone w różnych zakątkach świata. Badacze z Humen Energy Laboratory z Uniwersytetu w Arizonie stworzyli dział zwany kardiochirurgią energetyczną. Poszukują tam dowodów świadczących o tzw. pamięci komórek. Udowodnili, że w naturze energia wraz z informacją gromadzona jest wszędzie. Na tej podstawie stworzyli "teorię wrażeń systemu dynamicznego". Jej podstawowym założeniem jest to, że każdy człowiek, miejsce, rzeczy czy siła wzajemnie łączą się i wpływają na siebie materią i energią. Człowiek jest żywym nośnikiem info-energii. Przyjmując taki stan rzeczy jesteśmy sobie w stanie wyjśnić dlaczego po transplantacji ludzie przejmują zachowania swoich dawców. Inni naukowcy dochodzą do podobnych wniosków. Poświadczają, że nasza świadomość znajduje się nie tylko w mózgu, ale także w każdej komórce ciała, które jest istną mapą naszego życia. Każda jego część
jest zatem nośnikiem naszej tożsamości!

czwartek, 7 listopada 2013

Koń, który przepowiadał przyszłość!

Natura obdarzyła niezwykłymi zdolnościami nie tylko ludzi, ale także zwierzęta. Być może brzmi to nieprawdopodobnie, ale nasz świat w swojej historii ma wiele udokumentowanych wzmianek o takich wydarzeniach. Dobrym przykładem jest historia pewnego konia o imieniu Lady, który miał zdolności telepatyczne i jasnowidzenia. Jego sława przypada na okres lat 70 w Ameryce, gdy pomógł w odnalezieniu zaginionych dzieci.


Historia jasnowidzącej Lady rozpoczyna się w 1925 r. gdy została kupiona przez prostą rodzinę rolników, Fondów na jednym z targów w Wirginii (USA). Nowi właściciele szybko się przekonali, że nabyli naprawdę niezwykłego konia. Wystarczyło o nim tylko pomyśleć, aby przyszedł. Rodzina nie jednokrotnie opowiadała znajomym o nadzwyczajnych wyczynach swojego konia. Jednak każda wzmianka o tym była traktowana przez innych z przymrużeniem oka i z humorem. Chcąc udowodnić za wszelką cenę, że nie oszaleli wpadli na pewien pomysł. Stworzyli coś w rodzaju maszyny do pisania dla konia. Składała się ona z 26 blaszek, na których były wypisane litery. Lady pyskiem naciskając pojedyncze litery mogła składać je w słowa.


I tak się stało. Przy pomocy machiny zwierze zaczęło kontaktować się z ludźmi. Umiało odpowiadać na zadawane mu pytania, nawet te dotyczące przyszłości. Wiadomość o tym szybko rozniosła się po okolicy. Niedowiarkowie na własne oczy mogli zobaczyć fenomen Lady. Do jej sukcesu dołożyło się także to, że przewidziała nawet wygraną prezydenta Roosevelta i Trumana. Stała się wtedy tak sławna, że ludzie przychodzili do niej z pytaniami dotyczącymi ich życiowych decyzji. 


Fondowie zaczęli dostawać propozycje odkupienia konia. Najbardziej były tym zainteresowane cyrki, propozycje pochodziły także od reżyserów z Hollywood. Jednak żadna suma pieniędzy nie przekonała rodziny do sprzedania swojego pupila. Postanowili tylko wykorzystać ciekawość ludzką i popularność konia pobierając opłatę za widzenie się z nim. Opłata wynosiła 1 dolara. W tej cenie można było zadać Lady 3 pytania. Odwiedziło ją łącznie 150 tys. osób!


Koniem jasnowidzem zainteresował się bardzo ceniony wówczas badacz zjawisk nadprzyrodzonych, profesor Rhine. Wraz ze swoją żoną prowadzili badania i obserwacje trwające, aż kilka lat. Doszli do wniosku, że wierzchowiec nie tylko układa słowa, ale także potrafi opowiedzieć sensownie na zadane mu pytanie. Według profesora koń był połączony więzią telepatyczną ze swoim właścicielem. Odpowiadał na pytania tylko, gdy on znał odpowiedź na nie. Kolejną niesamowitą cechą Lady było to, że potrafiła pomóc w odnalezieniu zaginionych dzieci.


Poniżej znajduje się fragment jednego z raportów policyjnych opisujących przebieg rozmowy śledczego z koniem na temat zaginionego chłopca ( koń wystukiwał odpowiedzi na swojej maszynie):
Śledczy: Czy wiesz, dlaczego tu jesteśmy?
Lady: C-H-Ł-O-P-I-E-C
Ś: Jak chłopiec ma na imię?
L: R-O-N-E
Ś: Czy chłopiec żyje, czy jest martwy?
L: M-A-R-T-W-Y
Ś: Czy został porwany?
L: N-I-E
Ś: Czy znajdziemy go?
L: T-A-K
Ś: Gdzie?
L: D-Z-I-U-R-A
Ś: Czy jest w odległości większej niż jedna czwarta mili od domu?
L: T-A-K
Ś: Dalej niż mila?
L: N-I-E
Ś: Co jest w pobliżu dziury?
L: D-R-Z-E-W-O
Ś: Jak wygląda podłoże?
L: P-I-A-S-E-K
Ś: Kiedy go znajdziemy?
L: G-R-U-D-Z-I-E-Ń
24 października 1955 r. przesłuchanie Lady zostało wyemitowane w telewizji. Rodzice chłopca mieli jednak nadzieje, że ich pociecha żyje. 4 grudnia odnaleziono zwłoki dziecka. Niestety czarna wróżba konia spełniła się w całości. Fenomenem niezwykłego jasnowidza zainteresowali się niemal wszyscy. Grupy naukowe hucznie przybywały do Lady, aby zbadać jej dar przepowiadania przyszłości. Jednak nikt nie był wstanie wyjaśnić w jaki sposób to robi. Czy Lady czytała w myślach? Czy była jasnowidzem ? Być może posiadała obie te zdolności? Wątpliwości i pytania same suną się na usta jednak jak zawsze pozostają nam tylko spekulacje i teorie...