W maju 2010r. James Miller przedstawiciel amerykańskiego ministerstwa obrony ogłosił publicznie, że Pentagon próbuje określić zasady dla prowadzenia wojny w internecie.
Według niego wojsko USA może nigdy nie określić szczegółowych wytycznych na to, kiedy i jak trzeba kontratakować w przypadku ataku komputerowego. Według AP, nieznani napastnicy w przeciągu ułamka sekundy mogą rozpocząć zmasowane ataki na inne kontynenty, za pomocą zwykłego internetu.
Miller podkreśla, że urzędnicy będą musieli podlegać na własnym osądzie, gdyż w sprawie tzw. cyberwojny jest jeszcze wiele kwestii niejednoznacznych.
Dodaje, że przedstawiciel obrony USA już pracuje nad kwestią sposobu zachowania się w sytuacji, choćby próby kradzieży ważnych danych lub ataków sieciowych o wysokim stopniu agresji.
Co ciekawe, już wcześniej amerykańscy urzędnicy wspominali o wielokrotnych próbach penetracji sieci USA przez połączenia wychodzące z Chin. Czyżby Stany Zjednoczone mają w tym kraju szczególnego wroga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz