wtorek, 6 kwietnia 2010

Najbardziej pechowa podróż morska

Mermaid jest to historia szkunera, na którym dwudziestu dwóch ludzi walczyło o życie na otwartym morzu, ilekroć myśleli, że zostali uratowani los odwracał się od nich i musieli ponownie stawać do walki. Podróż ta nie ma sobie równych w historii morskich wypraw i jest zaliczana do najbardziej pechowych.
Wszystko rozpoczyna się październikiem 1829r. gdy szkuner wypływa z zatoki w Sydney i kieruje się ku zatoce Colliera na północnym wybrzeżu Australii. Załoga składała się z 18 marynarzy, 3 pasażerów i kapitana Samuela Nolbrowa. Czwartego dnia wyprawy nagle rozpętał się okropny sztorm w niechlubnym kanale Torres, który pochłonął wiele istnień i statków. W pewnym momencie wielka fala popchnęła Mermaida na rafę przez co przełamał się w pół. Wszyscy przeżyli, uchwycili się skał by nie utonąć i tak tkwili przez 3 dni. Trzeciego dnia przepływająca barka Swiftsure wzięła rozbitków na swój pokład, gdzie się nimi zaopiekowano. Wszystko było na dobrej drodze póki i ten statek nie dosięgło fatum. Piątego dnia tajemniczy prąd morski, który nie był oznaczony na mapach porwał Swiftsure. Barka przechyliła się po czym zaczęła tonąć, tak jak w pierwszej katastrofie wszyscy się uratowali. Dopłynęli do pobliskiej plaży, gdzie nawet nie spędzili pięciu godzin, ponieważ przepływający szkuner Govemor Ready ich uratował. Miał on na pokładzie aż 32 osoby, ale zmieścili się tam rozbitkowie z obu statków. W trzy godziny po tym Govemor Ready stanął w płomieniach. Wszyscy ewakuowali się na małych łodziach uciekając z płomieni. Przepływający rządowy skuter australijski zabrał powiększoną już grupę rozbitków. Tym razem ponownie nie było żadnej ofiary śmiertelnej. Załoga Comet nie zbyt zadowolona była z tego nabytku, gdyż uważała, że nad tymi ludźmi ciąży klątwa. Po tygodniu czasu i Comet wpadła w kłopoty. Zaatakował ją szkwał, który zerwał nadburcia, połamał maszty i pozbawił steru. Załoga Comet weszła do jedynej łodzi ratunkowej i odpłynęła pozostawiając tamtych samym sobie. Biedni rozbitkowie przez 18 godzin trzymali się kurczowo wraku próbując przy tym nie dać się pożreć rekinom. Trafił w końcu na nich statek pocztowy Jupiter, który ich uratował. Przy sprawdzaniu obecności, po 4 katastrofie znów wszyscy przeżyli. Tej historii towarzyszy jeszcze jedno niespodziewane wydarzenie, mianowicie jedną z pasażerek Jupitera była pewna staruszka, która płynęła do Australii w poszukiwaniu swojego zaginionego przed 15 laty syna. Okazało się, że był on jednym z członków załogi Marmaid.

Brak komentarzy: