niedziela, 20 października 2013

Legenda strasznej lalki (Robert the doll)


Dziś przedstawimy legendę przerażającej lalki o imieniu Robert, która ponoć była wcielonym złem opętanym przez duchy. Robert umiał nie tylko poruszać rzeczami, a nawet chodzić i mówić! Jednak zacznijmy od początku. Straszna zabawka została wykonana w 1896 r. w Key West na Florydzie przez pewną służącą pracującą w posiadłości państwa Otto. 


Przez swoich pracodawców była traktowana w okrutny sposób. Postanowiła więc w akcie zemsty stworzyć dla ich syna okropną zabawkę mającą zesłać na ich dom nieszczęście. Miało w tym jej pomóc voodoo i czarna magia, którą się zajmowała. Niestety właściciele domu niewiedzący o zainteresowaniach swojej służki przyjęli feralny prezent. Mały Robert Eugene Gene, syn Ottonów (zwany Gene) otrzymał laleczkę o wysokości 1 metra, wypchaną sianem. Jak na tamte czasy była ona naprawdę dobrze wykonana. Wszyscy byli zadziwieni jej podobieństwem do człowieka. 


Zabawka niemal rozkochała w sobie chłopca natychmiast, który dał jej na imię Robert. W dniu wkroczenia tej zabawki w życie Ottonów nic nie miało być już takie same  Gene zaczął być znany z tego, że mówił do swojej zabawki. Jednak strach wszystkich zaczęło budzić to, że odpowiadał on sobie (jako lalka) zupełnie innym głosem. Sąsiedzi także zrobili się zaniepokojeni, gdy widzieli jak malec podczas nieobecności rodziców poruszał się dziwacznie z okna do okna. Chłopak z czasem zaczął także obwiniać lalkę za to co się działo w domu. Ludzie popadli w panikę, gdy rozeszła się wieść, że lalka Ottonów sama chichocze i wodzi wzrokiem za każdym kto na nią patrzy. W krótce dziecko zaczęło mieć koszmary, które ściągały co noc rodziców do jego pokoju. A w nocy w sypialni chłopca działy się przeróżne rzeczy. Najczęściej zastawali tam powywracane meble i przerażonego syna mówiącego "Robert to zrobił". Zmęczeni i zaniepokojeni postanowili odesłać Roberta na strych, gdzie spędził wiele lat, aż do momentu ich śmierci. Gdy zmarli dom odziedziczył Gene, który odnalazł swojego towarzysza zabaw na strychu. Ponownie został opętany przez lalkę. Stworzył dla niej nawet specjalnie pokój znajdujący sięna wieżyczce domu.


Po tym wydarzeniu znów zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Sąsiedzi opowiadali, że Robert z okna obserwuje ich i robi dziwne miny. Tym faktem obarczyli nowego właściciela domu sądząc, że są to jego jakieś diabelskie sztuczki. Lalka zaczęła być tak straszna, że nikt nie chciał ich odwiedzać, a nawet przechodzić obok ich domu. Nie ma co się dziwić bo kto chciał przebywać w miejscu, w którym słychać kroki na schodach w momencie, gdy na nich nikogo nie ma bądź słyszeć dobiegający chichot ze strychu  połączony z bieganiem. Gene przekonał się o prawdziwości plotek w momencie, gdy ujrzał Roberta bujającego się na fotelu pod oknem.


Przelało to czarę goryczy, panicz postanowił pozbyć się intruza i z powrotem przenieść go na strych. W 1972 r. zmarł pierwszy właściciel diabelskiej zabawki, dom został sprzedany. Robert ponownie został odnaleziony przez 10- letnią córkę nowych właścicieli. Nie minęło wiele czasu nim laleczka okazała swoje prawdziwe oblicze. Dziewczynka przekonała się do intencji swojego towarzysza zabaw w momencie, gdy zaczął ją torturować. Nawet po 30 latach opowiadała, że to "coś" było żywe i chciało ją zabić.


Dziś Robert nadal nosi swój biały strój marynarza i trzyma w rękach pluszowego lwa. Przebywa w Key West Martello Museum, gdzie zwiedzający mogą przyjżeć mu się z bliska. Pracownicy i turyści zgodnie twierdzą, że twarz lalki wygląda z czasem jakby się starzała, a wyraz jej twarzy od czasu do czasu się zmienia. Ludzie wierzą, że twórczyni zabawki tknęła w nią dusze złych ludzi, aby przynosiła ona nieszczęście swoim właścicielom. Czytając tę historię pamiętajmy, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Sam wygląd "tego" budzi mieszane uczucia.

Brak komentarzy: