Nasi przodkowie Zachodni Słowianie określali człowieka w dwóch pojęciach „duszy-jaźni” i
„duszy-życie”, życiem człowieka był oddech. Obok nich zacierało się trzecie pojęcie dla istot nieczłowieczych, którym było „dusza-widmo”. „Dusza-widmo” była kopią, obrazem żyjącego człowieka, po śmierci obraz ten ulatywał wraz z wiatrem lecz widmo mogło powrócić na ziemię kiedy tylko chciało (piło, jadło).
Ibn Rosteha tak opisywał rytuał ciałopalenia i odchodzenia duszy zmarłego wraz z wiatrem:
„Kiedy kto z nich umrze, palą go w ogniu, zaś ich kobiety, kto gdy im umrze, krają sobie nożem ręce i twarze. Gdy zmarły zostanie spalony, udają się do niego nazajutrz, biorą popiół z owego miejsca, dają go do popielnicy i stawiają ją na pagórku”.
Po śmierci zmarłego urządzano tzw. „ucztę pogrzebową” podczas, której zostawiano dla nieboszczyka jedno wolne miejsce, niekiedy taka stypa przenosiła się na jego grób.
Słowianie wierzyli, że dusze chodzące po świecie można sobie zjednać, gdyż ich przychylność może przynosić dobrodziejstwo i dostatek na czas stały lub doraźny. Były to tzw. demony życzliwe, które pomagały w gospodarstwie i domownikom. Obok przyjaznych duszków istniały także te nieprzychylne takie jak :wiedźmy, upiory czy zmory. Uważano, że wrogo nastawione ludziom dusze odeszły z tego świata w sposób tragiczny, niespodziewany, przedwczesny. Ludwik Stomma stwierdził na podstawie swoich badań, że do złych duchów na 500 zbadanych przypadków należą: w 20,2% topielcy, 18% nieochrzczone dzieci, 16,6% samobójcy i wisielcy, 11% porońce, 8% zmarli w dniu ślubu. W mniejszej liczbie występują jeszcze martwe płody, kobiety zmarłe w czasie połogu lub od razu po nim, zmarli gwałtownie, narzeczeni bezpośrednio przed ślubem. Demony takie mogą w sposób mały lub znaczy dręczyć człowieka, np. wysysają mleko lub krew, wyżerają wnętrzności, duszą, biją, porywają dziewczęta i kobiety, odmieniają niemowlęta, męczą ciężarne, jeżdżą na ludziach lub odbywają z nimi stosunki płciowe. Zazwyczaj takie dusze czyhają na nieszczęśników w : mieszkaniu, w miejscu którym straszy, obok grobu, przy ukrytym skarbie, na moście lub w miejscu zbrodni.
Moszyński wyodrębnił następującą grupę zjaw półdemonicznych:
-czarownice i wiedźmy, które po śmierci przenosząc się do innego świata przynosiły susze, nieurodzaje, grady, potrafiły kraść mleko krowom czy jajka kurom, umiały się wcielać postacie ciem, żab czy ropuch.
-strzyga bądź jako facet strzyg, strzyż, strzygoń – wysysały krew
- upiór, wampir w dawnej polszczyźnie upir, upirzyca czy wąpierz były to okrutne istoty, które męczyły człowieka, aż do jego zabicia. Upiory żywią się krwią bądź ludzkim ciałem. Napastują, duszą obcych lub własnych krewnych, wchodzą w stosunki z własnymi, nie zmarłymi żonami. Jeżeli chodzi o wampiry to Słowianie dla swojego bezpieczeństwa musieli wynaleźć sposób ich chowania w ziemi, dorzucano do trumny takiego delikwenta garść maku lub chowano jego trumnę pod głazami. Zwłoki, które uznano za niebezpieczne pod tym względem okaleczano, przebijano im głowę lub inne części ciała kołkiem osinowym lub gwoździami.
-duchy wodne
-duchy leśne i zwierzęce
-duchy powietrzne
Wiele z tych wierzeń, mitów po dziś dzień przetrwało w naszej mentalności czego żywym dowodem są horrory czy straszne historie, które lubimy sobie opowiadać wieczorami lub straszyć nimi młodsze rodzeństwo. Być może nie bez przyczyny przetrwał kult złych zmarłych takich jak wampiry czy czarownice, o których legendy krążą po całym świecie i gościły w wierzeniach każdej nacji. Może istnieją wśród nas żywi zmarli?
1 komentarz:
Niezłe. A może złe. Nie wiem, ale zdecydowanie mnie to zaintrygowało. Dobry blog.
Prześlij komentarz