sobota, 19 listopada 2011

Kręgi w zbożu, UFO w Polsce!

Miejsce zdarzenia: miejscowość Gołąbki w centralnej Polsce
Data zdarzenia: przełom lipca, sierpnia 1998r.
Godzina zdarzenia: około 2 rano
Świadek: Ewelina Kuss, wywiad z 19 lipca 2003 roku
Wywiad przeprowadzony przez :Nancy Talbott
Analizy przeprowadzone przez: Nick Reiter i Phyllis Budinger

Ewelina Kuss mieszkanka Gołąbków i naoczny świadek

Pani Ewelina ze swoim wnukiem Miłoszem

Pani Ewelina Kuss opowiada w wywiadzie, że może na końcu lub na początku sierpnia około 2 w nocy nie mogła zasnąć "Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem spać. Nagle cały pokój po prostu stał się czerwony, poczerwieniał,było coś święcącego na ten kolor za oknem. Widziałam ten obiekt na niebie. Miał kształt elipsy i świecił na czerwono, był to bardzo intensywny czerwony. ... Zaczął bardzo wolno opuszczać się na pole. To coś było ogromne. Cały obiekt emitował takie światło, że przypominał mi jasną piłkę, miał regularny, charakterystyczny kształt wewnątrz blasku. I to obniżało się w dół bardzo, bardzo powoli."
Kobieta na początku myślała, że to meteoryt jednak zaraz zrozumiała, że meteoryty nie spadają tak wolno. Obiekt schodząc na duł czasem zatrzymywał się po czym znów opuszczał. Pani Kuss była w odległości od tego zjawiska jakieś 150m, jednak obiekt był tak duży, że wydawało się jakby był od niej oddalony o 3-4 metry.
Okno zaznaczone czerwoną strzałką jest miejscem, gdzie znajdowała się sypialnia Eweliny Kuss. Z tego okna widziała całe zaistniałe zdarzenie


"Myślę, że mogło to być kilka metrów ... Widziałam go bardzo wyraźnie, to nie było bardzo daleko, świeciło jak kawałek gorącego żelaza. Nie było jeszcze pszenicy na polu, w którą mój syn zasiał, kiełkowała dopiero. Skoro to wylądował tam i tak się świeciło niczym ogień to pomyślałam, że pole mogło zapalić się od niego. Chciałam nawet obudzić moją rodzinę, ale światło zaczęło słabnąć. To zaczęło się ściemniać bardzo, bardzo powoli. Zobaczyłam, że nic nie było w ogniu, więc poszłam spać i rano przy śniadaniu opowiedziałam mojej rodzinie o tym, powiedziałam, że obiekt ten trafił tam. I pokazałam im gdzie dokładnie wylądował ".
Po tym jak kobieta opowiedziała rodzinie przy śniadaniu o porannych wydarzeniach jej wnuk Miłosz poszedł sprawdzić czy zostały jakieś ślady po tej całej niesamowitej historii. Pole zastało doszczętnie spalone znalazł na nim około 15 kamieni ułożonych na stosie trawy w nieregularnym kręgu w kształcie elipsy.

Spalone pole znajdujące się na przeciwko domu Eweliny Kuss
"Kamienie miały różne kształty...głównie wielkości piłki do koszykówki, może trochę mniejsze. ... rozrzucone były nieco nieregularnie, jakby przypadkowo ...Jeden był bardzo lekki wziąłem go natychmiastowo. Inne kamienie były bardzo ciężkie i nie mogłem podnieść ich. Ich kolor był ciemnozielony, jak zielona szklana butelka i miały nieco owalny kształt ... "
 Kamień znaleziony przez Miłosza
Rysunek Miłosza ilustrujący położenie znalezionych przez niego kamieni.

Miłosz przyniósł do domu jedyny kamień, który udało mu się podnieść. Opowiedział rodzinie o tym co zobaczył. Na drugi dzień wziął taczkę i chciał pojechać po resztę kamieni. Jednak, gdy tam dotarł nie było po nich ani śladu. Miłosz twierdzi, że nikt inny z mieszkańców nie mógł ich zabrać ponieważ te miejsce jest za ich polem tuż obok lasu, więc jest bardzo mało znanym zakątkiem. "Kto chciałby iść na nasze pole i brać sobie z niego kamienie?" mówi wnuk Eweliny Kuss.
Chłopak zauważył, że kamień, który przytargał z pola świeci w nocy. Twierdził,  że krawędzie kamienia świeciły zielonkowatym blaskiem. Mówił, że kamień świecił tak przez pół roku, aż potem przestał. 

Późnym latem 1998r. Miłosz i jego rodzina nie potrafili znaleźć kogoś kto mógłby zainteresować się ich historią po mimo tego, że inni mieszkańcy także zgłaszali podobne sytuacje. "Byliśmy wyśmiewani i uważani przez innych za obłąkanych"-mówi  Ewelina Kuss.
Latem 2000 roku zostały opublikowane w polskich gazetach zdjęcia kręgów zbożowych zrobionych w pobliżu miejscowości Wylatowo. Zainteresował się tą sprawą reporter radiowy Robert Bernatowicz, który stoi na czele Fundacji Nautilus zajmującą się sprawami paranormalnymi. Zbierając informacje na ten temat reporter poznał Miłosza i jego rodzinę. Przeprowadził z nimi bardzo szczegółowy wywiad, chciał przeprowadzić specjalne analizy techniczne, które w Polsce trudno zrealizować. Robert Bernatowicz skontaktował się więc BLT Research Team Inc. do spraw pomocy. Naukowcy z BLT zażądali oprócz próbki kamienia także próbki gleby, na której został on znaleziony. Próbki badawcze zostały wysłane do biura BLT w Cambridge, Massachusetts.

Według mnie te analizy jednoznacznie wykazują, że pani Ewelina Kuss mówi prawdę. Czy tamte wydarzenia mają jakiś związek z wylatowskimi piktogramami? Oczywiście, nie ma żadnych wątpliwości – powiedział reporter  Robert Bernatowicz. 
Szef Nautilusa pokazał ukryty w pudełku kamień najsłynniejszemu polskiemu jasnowidzowi, Krzysztofowi Jackowskiemu. Ten, nie mając pojęcia co ogląda, zaczął według Bernatowicza opowiadać o napędzanym rtęcią pojeździe latającym.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

autentyczne zdjęcie okna pani Eweliny, łał, dowód niezbity