W roku 1977 w okolicach Riazania przebiegał szlak szkoleniowy dla radzieckich samolotów wojskowych. Zauważono na ich trasie mknący szybko, eliptyczny kształt, którego część przednia oślepiająco świeciła, białym blaskiem, a jego pozostała część składała się jakby z iskrzących białych nici. Dziwny obiekt zbliżył się do samolotów, następnie przeszedł na ich kurs równolegle, w końcu zaczął się nagle oddalać ku górze. W miarę oddalania się jego blask zaczął gasnąć w kulminacji zaczął wyglądać jak jedna z gwiazd na niebie. Z chwilą pojawienia się niezidentyfikowanego obiektu latającego do momentu jego zniknięcia wszystkie radiostacje samolotów pracujące na tym terenie były sparaliżowane.
Podobną przygodę przeżyła załoga samolotu TU 134 podczas lotu nad Kustanajem. Z mieniącego się dysku nachylonego pod kątem 60-80 stopni, bił oślepiający snop światła. Za poruszającym się tym obiektem pozostał pas aury widoczny jeszcze po jego zniknięciu osiem minut.
Spotkania te i im podobne zakańczały się bez większych sensacji jednak dochodziło także do takich zdarzeń, gdy te obiekty zderzały się z samolotami po czym następował wybuch i pożar. Dr M.Dimitrjew twierdzi, że jest to zjawisko chemoluminescencji.
Podobno w atmosferze zawsze występują drobinki ozonu, tlenków azotu, związków organicznych czy wolnych jonów. Energia reakcji chemicznych powyższych związków zmienia się po części w kwanty światła w konsekwencji czego powietrze atmosferyczne świeci czego nie można dostrzec gołym okiem jednak można je zarejestrować przy pomocy fotopowielaczy. W momencie gdy następuje zagęszczenie tych aktywnych cząsteczek, wywołujących chemoluminescencję świecenie ich staję się tak silne, iż może dojść do tego, że przewyższy jaskrawość Słońca. Sfery, w których kumuluje się chemoluminescencja mają własne źródło energii chemicznej w konsekwencji czego mogą się poruszać, emitować fale radiowe, świecić, a nawet zakłócać działanie pokładowych urządzeń elektronicznych, radiowych, radarowych czy komputerów. Gdy dojdzie do wysokiej kumulacji cząsteczek stwarzają się warunki do reakcji łańcuchowych czego wynikiem mogą być wybuchy.
W szczególnych warunkach, których do końca nie można ustalić przy małej ruchliwości mas powietrza w stratosferze oraz przy długotrwałym działaniu promieni słonecznych powyższych cząsteczek chemicznych może powstać bardzo wiele. W tedy właśnie może dojść do tworzenia się niewielkich ilości sfer chemoluminescencji w stosunkowo małej przestrzeni. Każda z nich może samoczynnie wybuchnąć, a powstała reakcja łańcuchowa może prowadzić do kolosalnych eksplozji. Czas trwania takiego zjawiska jest tym dłuższy czym sfery są dalej od siebie oddalone. Z tego wynika, że czas takich wybuchów może być długi, a wywołane przez nie grzmoty są nieregularne. Ogniska tych wybuchów mogą się znajdować na dużej wysokości i odległości od brzegu, a mimo tego w wielu domach mogą drżeć szyby jak to miało niegdyś miejsce w rejonie Południowej Karoliny. Podejrzewano wówczas, że tajemnicze eksplozje są skutkiem przekroczenia przez eskadrę ciężkich samolotów bariery dźwięku. Wysunięto hipotezę, że te wybuchy są powodowane uwalniającymi się z dna oceanu bąblami metanu. Tymczasem jak twierdził M. Dimitrjew, przyczyną tych tajemniczych wydarzeń były reakcje łańcuchowe spowodowane przez sfery chemoluminescencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz