Udokumentowane jest, że przyroda w tym miejscu jakby zwariowała, np. ptaki przelatując natychmiast zmieniają swój kierunek lotu, a jadąc konno zwierze się płoszy i ucieka. Drzewa w tym miejscu wydają się być jak zaklęte, ich gałęzie rosną w dół, a pnie pochylają się w kierunku północy, chociaż nieopodal z dala od tego kręgu drzewa rosną normalnie. Miejsce to zwie się Wirem Oregońskim. Umiejscowione jest nad brzegiem potoku Sardine, około 59 km od Grant's Pass w stanie Oregon. Powszechnie wiadomo co się tam dzieje, ale nikt nie umie wytłumaczyć dlaczego tak jest.
W przybliżeniu przyjmuje się, że wir mierzy 50 metrów średnicy jednak badania naukowe dowodzą, że jego rozmiar zmienia się co dziewięćdziesiąt dni. W jego wnętrzu stoi stara szopa, która niegdyś służyła za obiekt pomiarowy, została opuszczona w 1890r. gdy wszystkie urządzenia przestały działać. Od kiedy szopa została opuszczona to część pagórka, na którym znajdowała się przesunięta została do stanu w jakim jest obecnie do dziś się znajduje.
Ludzie, którzy wchodzili do środka kręgu mówili, że po wejściu natychmiastowo czują się jakby ogromne siły grawitacji zaczęły przyciągać ich do ziemi. Postawa ciała wtedy zaczyna zmieniać się na pochyloną pod kątem dziewięćdziesięciu stopni w kierunku środka. Gdy chce się wyprostować zaczyna się odczuwać, że jest się przez coś ciągniętym do środka, a przyrządy wskazują, że właśnie tak jest. Od lat naukowcy próbują rozwiązać tę zagadkę robiąc różnorakiego rodzaju eksperymenty, np. stalową kulę o wadze 14 kg spuszczono ze stropu stodoły. Turyści mogą widzieć, że kula wisi pod kątem przecząc tym samym znanym nam prawą grawitacji. Jej odchylenie jest widoczne w kierunku środka kręgu. W nim nawet dym z papierosów zachowuję się inaczej, gdyż wypuszczony w środku zaczyna wirować jak szalony do póki nie zniknie. Turystom pokazuje się takie sztuczki jak, np. na pochyłej desce stawia się pusty słoik, który wędruje sam ku górze, Mała piłeczka położona we wnętrzu wiru sama toczy się do jego środka. Garść rozrzuconych papierków wiruje jakby za sprawą niewidzialnego wiatraka. Te miejsce bardzo dobrze znane jest Indianom do, których niegdyś te ziemie należały. Mówili oni w tedy białym ludziom, że miejsce to jest przeklęte.
1 komentarz:
Ludzie to mają narypane w głowach..Wystarczy im wybudować krzywą chatę i wmówić, że to anomalia grawitacyjna, a oni poddają się tej iluzji...Takich oszukanych chatek jest więcej. Choćby w Santa Cruz.
Prześlij komentarz